Obiecałam mężowi, że w tygodniu poprzedzającym święta nie będziemy
urządzać brudzących zajęć. Dlatego dziś postanowiłyśmy my jeszcze
zaszaleć. Odwiedziny sąsiada Olka były świetnym pretekstem do stymulacji
dotykowej. Oluś nie przepada za brudnymi rączkami, nie lubi mieć
podciągniętych rękawków, ale myślę, że nasza propozycja przypadła mu do
gustu.
Malowaliśmy dziś w mleku.
Do tacy Pola wlała mleko, razem z Olkiem dmuchali na powstałe bańki, żeby uspokoić powierzchnię płynu. Następnie
patyczkami umoczonymi w sypkim barwniku spożywczym nadawali mleku
kolory. Malowanie w mleku jest bardzo efektowne i Pola szybko chciała
dotknąć powstałych wzorów. Olek był ostrożniejszy, ale na koniec dał się
przekonać do zanużenia rączki w kolorowym płynie. Kiedy wszystko
zostało dokładnie wmieszane i powstała mało ciekawa zielonkawa ciecz,
zaczęliśmy zabawę od nowa.
Tym razem do mleka Pola dolała trochę
oleju rzepakowego, dzięki temu kolory mieszały się wolniej, a dotykanie
ich rękoma i stopami było przyjemniejsze. Wszystkie substancje były
jadalne, dlatego też Miłka dołączyła do zabawy. Olek przekonał się, że
brudzenie może być fajne. Całą zabawę skończyła wielka kąpiel z pianką. A
ja od jutra zaczynam przedświąteczne porządki, dlatego w kolejnym
poście poćwiczymy równowagę, na sucho 😊
Propozycje zabaw podnoszących poziom integracji sensorycznej dla maluszków od pierwszych miesięcy życia.
wtorek, 1 stycznia 2019
W mleku malowanie

Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz